Byłam zamknięta w klatce-przechodziły
przez nią ręce,a nawet nogi
Ale nie krzyki
Dalej to we mnie tkwiło i nic nie mogłam zrobić
Metr pięćdziesiąt na pięćdziesiąt, ja
i mój własny krzyk
Ludzie przechodzący obok jakbym była
niewidzialna
Śmiechy w oddali
Mój własny płacz
Poświęciłam się uderzając głową o kratę-byle się wydostać
Na nic były moje starania- dalej rozsadzało mnie od środka
i nie potrafiłam się uwolnić
Ktoś tam nieopodal mnie się zatrzymał- Jakby mnie zauważył, zaśmiał się kpiąc
ze mnie przez chwilę i odszedł
Trwało to kilka dni a może miesięcy- schemat był ten sam,tylko
ja się zmieniłam
Na głowie miałam ubytki-nic dziwnego skoro je wyrywam,a później
już nawet nie miałam siły podnieść ręki
wtorek, 27 sierpnia 2019
Chodnik,ścieżka,słowik i słońce
Byłam chodnikiem popękanym w kilku miejscach
A z tych pęknięć uwalniały się pewne dźwięki-każdy
z nich coś oznaczał i miał głębszą historię
Trochę to trwało aż w końcu odpadł kawałek przy mocniejszym depnięciu- Jak
się później okazało,było nim serce Byłam ścieżką po której bez
wyrzutów można było deptać Mimowolnie mogłam słuchać waszych rozmów Prażyło mnie wtedy Słońce a
obok was słowik wymachiwał skrzydełkami niosąc swym śpiewem
dla reszty dobrą nowinę
A mnie aż paliło
z nich coś oznaczał i miał głębszą historię
Trochę to trwało aż w końcu odpadł kawałek przy mocniejszym depnięciu- Jak
się później okazało,było nim serce Byłam ścieżką po której bez
wyrzutów można było deptać Mimowolnie mogłam słuchać waszych rozmów Prażyło mnie wtedy Słońce a
obok was słowik wymachiwał skrzydełkami niosąc swym śpiewem
dla reszty dobrą nowinę
A mnie aż paliło
Niezrozumienie
Komuś życie złamało się w pół
A Ty myślisz o jutrzejszej pogodzie
Ciebie ciągnie w dół
A mnie ku górze
I żadne nie potrafi siebie zrozumieć
I tego jak bardzo było to dla nas ważne
Będziesz się gapić godzinami
Pytając o co tak właściwie chodzi
Choć ja równie długo tobie to tłumaczę
I i tak nie zrozumiesz- Dopóki twoje
życie się nie złamie I wtedy ja na Ciebie pobłażliwym wzrokiem spojrzę udając, że nie wiem
o co chodzi I będę czekać aż zechcesz się ode mnie odczepić
życie się nie złamie I wtedy ja na Ciebie pobłażliwym wzrokiem spojrzę udając, że nie wiem
o co chodzi I będę czekać aż zechcesz się ode mnie odczepić
O jeden świat za dużo
Jeszcze niedawno mieliśmy swój mały świat
Otaczało nas tyle barw
Później odszedł jeden z nas
Wszystko się rozmyło
Wszystko podzieliło się na dwa
Dzieli nas wszystko
O jeden świat za dużo
Przepis na ludzką nieszczęśliwość
Zamiast szukać nowych wrażeń w sobie
Poszukajmy gdzieś indziej
Nie w nowej osobie lecz- w innym
Dniu
Miejscu
Razem- nie
Osobno
Na co komu nowy związek?
Znowu nerwy
Starania
Przeżyjmy pięknie nowy dzień razem
Oddajmy cząstkę siebie
Nie próbując zniszczyć tego co jest
Między nami Przez zwykłą nudę Ludzką głupotę Monotonność i rutynę Poszukaj wszystkiego razem z przyjaciółmi Przyjaciół Nie zapominając o nas samych Zawsze będziemy gdzieś myślami przy sobie Nie zmieni tego nawet rok rozłąki Bądźmy silni Umacniajmy się razem Szukajmy wrażeń Razem- nie Osobno W końcu zdasz sobie sprawę, że to wszystko nie jest tym czego szukałeś I zostaniesz bez drogi powrotu Przez własną słabość Raniąc mnie Siebie Własną nieodpowiedzialnością Nie mogąc wrócić
Między nami Przez zwykłą nudę Ludzką głupotę Monotonność i rutynę Poszukaj wszystkiego razem z przyjaciółmi Przyjaciół Nie zapominając o nas samych Zawsze będziemy gdzieś myślami przy sobie Nie zmieni tego nawet rok rozłąki Bądźmy silni Umacniajmy się razem Szukajmy wrażeń Razem- nie Osobno W końcu zdasz sobie sprawę, że to wszystko nie jest tym czego szukałeś I zostaniesz bez drogi powrotu Przez własną słabość Raniąc mnie Siebie Własną nieodpowiedzialnością Nie mogąc wrócić
Dzień miłości
Nie oczekuję niczego
Spieniężonych gestów
Wielkich słów
Deklaracji- złożonych
Bo tak wypada
Nie chcę ani kwiatów ani kolacji wieczorem- choć nie powiem,nie
ośmielę się odmówić
Nie potrzebuję, abyś w ten dzień kochał
mnie mocniej niż zwykle
Nie musimy podkreślać wszystkiego tak bardzo ubiorem
Pierwszy listopad już dawno za nami- nie chodzę na pokazy,sama też nie
zamierzam ich urządzać
Nie potrzeba również zaznaczać jak bardzo ważne są niektóre rzeczy
Potrzebuję tylko
Twojej obecności,której ciągle nam mało
Twojej bliskości, której nigdy nie doceniam
Zrozumienia, gdyż jestem bardzo trudną osobą
Nie obchodzi mnie nawet to co może być po jutrze
Wystarczy,że będę się delektować kolejnym dniem z tobą
Chciałam
Umartwiłam się już dawno w twoich oczach
Chciałam cokolwiek w nich ujrzeć
Chciałam poczuć, choć raz
zainteresowanie mą osobą
Cały czas tylko ona i ona
A jak nie to inna- tylko wciąż nie ja
Myślałam, że mnie to nasyci
Miałam nadzieję, że uspokoi i zacznę
nowe życie
Bez ciągle odzywającego się głosu
w mojej głowie, który mówi "on"
Kiedy się poznaliśmy wiedziałam,że albo zachowam niezbyt wygodny dla mnie
dystans albo wpadnę w to po uszy- w końcu wpadłam
A to nie przyniosło żadnego rezultatu
Chciałam cokolwiek w nich ujrzeć
Chciałam poczuć, choć raz
zainteresowanie mą osobą
Cały czas tylko ona i ona
A jak nie to inna- tylko wciąż nie ja
Myślałam, że mnie to nasyci
Miałam nadzieję, że uspokoi i zacznę
nowe życie
Bez ciągle odzywającego się głosu
w mojej głowie, który mówi "on"
Kiedy się poznaliśmy wiedziałam,że albo zachowam niezbyt wygodny dla mnie
dystans albo wpadnę w to po uszy- w końcu wpadłam
A to nie przyniosło żadnego rezultatu
Subskrybuj:
Posty (Atom)