czwartek, 21 grudnia 2017

Już mnie nie poznajesz

Już 20 rok suknia wisi w szafie
Na strychu w skrzyni
Nawet nie wiem czy nie zjadły jej dawno mole
I chyba nawet termity dopadły już tą starą szafę
But nie do pary
Razem z welonem
Wala się gdzieś po strychu
8 lat się starałam o ciebie
Na marne
W ostateczności próbowałam
Upodobnić się do niej
Tyle nieszczęsnych prób na marne
Nawet na mnie nie spojrzałeś
A nie..
Przepraszam
Jeden jedyny raz
Po piętnastu latach
Trącając mnie na ulicy
Mówiąc: ,,Przepraszam panią"
Idąc dalej w długą
Już nawet mnie nie poznajesz
Ręce już nie moje
Tylko pierścionek ten sam
Wyraz twarzy gdzieś mi lata odebrały
Uśmiech trochę bledszy
Przybyło trochę zmarszczek
Oczy straciły blask
Już mnie nie poznajesz
Kochany

To nie ja

Pomalowane rzęsy
Róż
Burgundowe usta
Zielone oczy
Podkręcone włosy
Bordowa sukienka
Szpilki
Nowa torebka
Piętnaście kilo mniej

Nie idę tam sama
Nie mam zarezerwowanego stolika
Trzy stoliki dalej
Nie wiem przecież
Że ty tam będziesz
W dodatku nie sam
Tylko z nią
Moi ludzie przecież nie śledzą jej
Dzień w dzień
Noc w noc
Nie wiem przecież o twoich przedziwnych nawykach
Przecież to nie ja wiem, że ona za 6 miesięcy będzie matką twojego dziecka
Przecież to nie ja idę tam
Po raz kolejny
Żebym to ja znalazła się na jej miejscu
Tak
To nie ja od dwóch lat tam chodzę
Ja nawet nie wiem o czym ja mówię

Niewyjaśnione sprawy

Dziś znowu zabiło mi mocniej
Z niewiadomych mi przyczyn
Przecież od dawna jesteś mi nikim
Może jedynie
Kumplem
Przyjacielem
Towarzyszem
A może wszystkim w jednym
Głupie zauroczenie
Kiedy ty w końcu odejdziesz
Dlaczego nie dajesz nam żyć szczęśliwie
Dlaczego ty oczekujesz ode mnie więcej
Niż ja od samej siebie

Jesteś bezużyteczne
Tyle dni
Tyle tygodni
        miesięcy
        nocy
A nawet lat
Nic się nie zmieniło
Jedynie tyle że
Stoimy na tym durnym wahadle
Przechylamy się raz w jedną
Raz w drugą
Przechyl się ty może w bardziej odpowiednią stronę
Wyjaśnijmy wreszcie to sobie
Po co tyle tak sterczeć
W jednej wielkiej niewiadomej
Że to Ci się jeszcze nie znudziło
No przyjdź wreszcie odpowiedni
Przyjdź i odejdź
Z tym co mi kilka lat temu dałeś
Zabieraj to sobie
A proszę Cię bardzo 
Ja tego nie chcę
Weź się wreszcie wyjaśnij

Przecież

Mówisz sobie, że to nic
Zwykły przypadek
Raz zabije Ci mocniej lub słabiej
Że to seria listów
Nic nieznaczących listów
Że to tylko kilka spływających w dół łez
Przecież żal ani trochę gardła Ci nie ściska
Przecież nie mówisz sobie
Że mogło być inaczej
Że to mogłabyś być ty
Jakiejś zimy
Jakiejś wiosny
Przecież wcale tego wszystkiego nie potrzebujesz
Tylko czasami stracisz na chwilę oddech
Przecież wcale to nie ty ściskasz pięści
Z bólu który czasami Cię rozrywa
I to wcale nie ty ciągle o tym myślisz
Przecież to nie ty tym wszystkim próbujesz przestać oddychać
Wcale to nie ty

sobota, 18 marca 2017

10.03.2017

To zdumiewające jak człowiek może być ślepy[...]
Szukałam tego wszędzie
Na każdej ulicy
W każdym zakamarku świata
W każdym człowieku
W każdej istocie żywej
Szukałam tego czegoś
Nie dostrzegając
Że to coś mam przy sobie